10 najlepszych filmów 2017 roku

podsumowanie roku | najlepsze filmy

Podsumowanie roku, wracanie pamięcią do filmów, które mnie wzruszyły, wbiły w fotel albo rozwaliły na łopatki i zbieranie ich wszystkich w jednym poście sprawia mi dużą frajdę. Przeglądam więc premiery kinowe ostatnich dwunastu miesięcy i spisuje najciekawsze tytuły, żeby ostatecznie wyłonić 10 najlepszych filmów 2017 roku. W sumie mało tu zaskoczeń, bo większość z tych tytułów zrobiła wokół siebie dużo szumu. Znalazły się jednak też filmy, których pojawienie się w tym rankingu zadziwiło nawet mnie, ponieważ nie sądziłam, że aż tak silnie i pozytywnie zakodują mi się w pamięci. Trochę żałuję natomiast, że nie udało mi się obejrzeć kilku zaległych produkcji, bo myślę, że mogły by tu namieszać, a bez nich moje top 10 prezentuje się następująco:



10. American honey
Było sporo filmów, w tym roku, które oceniłam wyżej, jednak nie zapisały się w pamięci tak mocno jak American honey. Myślę, że z upływem czasu ten film podoba mi się bardziej, niż zaraz po seansie. Wracając do niego myślami przed oczami mam nie samą historię, a jej klimat. Jest to kino drogi o poszukiwaniu siebie, o korzystaniu z życia, pełne beztroski i słońca. Mimo, że tempo jest powolne i czasem mocno się to odczuwa po skończeniu produkcji ma się ochotę jeszcze przez chwilę pobyć w tym świecie. I bardzo mnie cieszy, że Shia LaBeouf idzie w stronę kina niezależnego, bo zdecydowanie lepiej na tym wychodzi.























9. To tylko koniec świata
Bardzo dużo słyszałam o wspaniałości Xaviera Dolana, jednak jego najnowszy film był moim pierwszym zetknięciem się z twórczością reżysera. Produkcja nie zachwyciła mnie, jednak mocno zaintrygowała. Były pewne rzeczy, które do mnie nie trafiły jak końcowa scena z ptakiem, jednak tę historię, mimo, że przegadaną śledziło się świetnie. Bardzo błyskotliwe i dobrze napisane dialogi do tego stopnia, że słuchanie rozmów ''o niczym'' sprawiało dużo radości. Poza tym cudownie było znowu zobaczyć Vincenta Cassela w roli, która powodowała, że miałam ciary. 
























8. Czerwony żółw
Jest to animacja, w której nie ma dialogów, jednak wcale się tego nie odczuwa. Uważam nawet, że gdyby się pojawiły to całość dużo by na tym straciła. Jest to bardzo poruszająca opowieść o starciu człowieka z naturą. Przepiękna wizualnie! Żałuję natomiast, że nie miałam okazji zobaczyć jej w kinie, bo to musiało być cudowne przeżycie.


























7. Mother!
Ma swoje wady, choćby samo zakończenie, które było zbyt przekombinowane, ale prawda jest taka, że rozwalił mnie emocjonalnie i przez cały seans siedziałam jak na szpilkach. Dostarczył dużo skrajnych emocji. Śmiech mieszał się tu ze wściekłością i bezsilnością. Plus zaraz obok American Hustle najlepszy występ w karierze Lawrence. WIĘCEJ TU























6. To
Bardzo dobrze go wspominam, choć jako horror sprawdza się średnio. Nowa ekranizacja Kinga to dla mnie bardziej kino przygodowe z dreszczykiem. Z sentymentem śledzi się tę historię, bo przypomina to kino, które oglądało się w dzieciństwie. Jest to również pozycja obowiązkowa dla fanów Stranger Things.




























5. The Square
W przypadku tego filmu zachwyt narastał we mnie długo po seansie. Sam seans był ciężki. Produkcja jest nierówna, czasem fabuła schodziła tutaj na drugi plan i rozumiem osoby, którym się The Square nie podobało. Natomiast to do jakich film wniosków dochodzi, jak okrutnie, sarkastycznie, a zarazem bardzo trafnie podsumowuje nie tyle sztukę współczesną, co samego człowieka bardzo we mnie uderzyło. Podobało mi się w jaki sposób twórcy skrytykowali nasze społeczeństwo pokazując hipokryzję i zakłamanie.



4. Coco
Coco to wspaniałe widowisko. W sposób prosty opowiada o trudnych sprawach. Podkreśla ważność rodziny, własnego pochodzenia i robi to w taki sposób, że ciężko się nie wzruszyć. Poza tym świat przedstawiony w animacji jest przepięknie zrealizowany. Duża dbałość o szczegóły, staranny dobór kolorów, a do tego świetne piosenki!
























3. La La Land
Mam wrażenie, że na temat tego filmu powiedziano już wszystko, a ja napiszę, że jest magiczny. Wiem, że to banalne, ale oglądając go po raz pierwszy w kinie podczas sceny w planetarium czułam się jakbym znowu miała sześć lat i po raz pierwszy siedziała przed dużym ekranem. To uczucie było niesamowite i uważam, że to jedna z najbardziej poruszających i najpiękniejszych scen jakie widziałam w kinie. La La Land to hołd dla Złotej Ery Hollywood, a to w jaki sposób reżyser ten hołd oddaje sprawia, że film jest fenomenalny. W niemal każdej scenie są odniesienia, mniej lub bardziej widoczne, do klasyków kina, a odkrywanie ich z każdym kolejnym seansem jest świetną rozrywką samą w sobie. Poza tym Emma Stone i Ryan Gosling to mój ulubiony ekranowy duet, a love story między nimi naprawdę angażuje i wzrusza za każdym razem.
























2. Człowiek z magicznym pudełkiem
Ten film świetnie sprawdza się jako kino Sci-Fi, ale jeszcze lepiej jako romans. Właściwie to historia miłosna urzekła mnie tu najbardziej. Bodo jest romantykiem, ale jego postaci nie są mdłe i przesłodzone. Są, tak jak w przypadku Dziewczyny z szafy, inne, żyjące we własnej rzeczywistości, dzięki czemu wciąż intrygują. Oprócz tego film rozkochuje klimatem. Kostiumy, scenografia, muzyka (Krakowski spleen Maanamu odrodził się dla mnie na nowo), a nawet efekty specjalne trochę ocierające się o kicz- wielkie love <3 Poza tym Piotr Polak jest moim odkryciem tego roku i liczę, że w kinie będzie go więcej i więcej. WIĘCEJ TU
























1. Manchester by the sea
I tak docieramy do końca, a Manchester by the sea zostaje okrzyknięty przeze mnie najlepszym filmem 2017 roku! Lonergan stworzył mały wielki film. No bo jest to bardzo kameralny, wyciszony i niepozorny dramat, a jednocześnie skrywający w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Do tego wspaniała rola Cassey'a Afflecka (chyba najlepsza kreacja, jaką widziałam w tym roku w kinie), którego dostrzegłam właściwie dopiero za sprawą tego filmu. WIĘCEJ TU













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz