Weekend z Cillianem Murphym






    Do Ivana przyjeżdża młoda dziennikarka, która poszukuje informacji na temat jego matki- rozsławionej uzdrowicielki, z którą kobieta chciałaby przeprowadzić wywiad. Mężczyzna, który od lat nie miał z nią kontaktu postanawia wraz z dziennikarką odnaleźć matkę i stawić czoła swojej przeszłości. "Do nieba" opiera się na dwóch płaszczyznach czasowych. Akcja właściwa filmu jest przeplatana z retrospekcjami ukazującymi dzieciństwo Ivana. Sceny przedstawiają samotną matkę wychowującą dwóch synów która, nie mogąc pogodzić się z chorobą jednego z nich, szuka wszelkich sposobów na uratowanie dziecka. Obraz o toksycznej relacji matka-syn, o odtrąceniu, walce z chorobą i śmiercią. Claudia Llosa nie stara się przekazać widzowi niczego nowego, świeżego. Wręcz przeciwnie, "Do nieba" jest kolejnym dramatem, którego tematyka w kinie przewija się regularnie. Jednakże produkcja ta wygrywa swoim gęstym klimatem, który hipnotyzuje i nie pozwala oderwać się od tej, na pierwszy rzut oka, banalnej treści.
Moja ocena: 8/10





    "Śniadanie na Plutonie" przenosi widza do lat 60-tych, gdzie poznajemy Patricka, transwestytę od urodzenia mieszkającego w małym, irlandzkim miasteczku i wychowywanym przez zastępczą matkę. Młody chłopak nie potrafi odnaleźć się wśród rówieśników i przybranej rodziny, dlatego postanawia wyjechać do Londynu. Pragnie odszukać matkę, która porzuciła go po urodzeniu oraz zaznać szczęścia, miłości i akceptacji. Podoba mi się podejście reżysera do tematu, którego się podejmuje, ponieważ z jednej strony jest to kino drogi, kino o poszukiwaniu własnego siebie, pragnieniu dostosowania się do społeczeństwa, momentami gorzkie i bolesne. Z drugiej zaś produkcja podszyta jest pozytywnym humorem, dzięki czemu problemy, z którymi zmaga się główny bohater stają się mniejsze niż w rzeczywistości. Możliwość przeniesienia się do barwnego, nieco przerysowanego świata Patricka "Kici" Bradena to jak zastrzyk pozytywnej energii. Oprócz świetnie opowiedzianej historii produkcja Neila Jordana oferuje genialny soundtrack, którego melodyjność potęguje u widza uczucie szczęścia.
Moja ocena: 8/10 ♥





       Punktem wyjścia produkcji jest dług, który główny bohater zaciągnął u miejscowych gangsterów. Kiedy jego wierzyciele próbują odzyskać zapożyczone pieniądze jeden z mężczyzn ginie z ręki sąsiadki głównego bohatera, która przypadkowo strzela do napastnika. Chłopak stara się załagodzić sytuację, jednak każda próba z tym związana coraz bardziej go pogrąża. Para nie mając wyjścia i chcąc ratować własne życie ucieka. Zaletą "Sposobu na gangstera" są oderwane od rzeczywistości, przerysowane postacie, które stanowią w produkcji źródło humoru. Mamy sąsiadkę- histeryczkę, która nie potrafi pogodzić się ze zdradami swojego partnera, ojca głównego bohatera, który od jakiegoś czasu nie zmrużył oka, ponieważ miał wizję, że umrze we śnie i przyjechał po raz ostatni spotkać się z synem. Mamy również dwóch gangsterów, którzy ukrywają swój romans przed światem. Ta wybuchowa mieszanka przeróżnych osobowości tworzy na ekranie lawinę komicznych pomyłek i pechowych zbiegów okoliczności.
Moja ocena: 6,5/10




Który film z Cillianem Murphym podobał się Wam najbardziej?
Jaki film w klimacie lat 60 warto zobaczyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz