FPFFGdynia w skrócie: Plac zabaw, Jestem mordercą, Wołyń, Fale

Festiwal Filmowy w Gdyni


    Gdyński festiwal filmowy niestety dobiegł już końca. Cieszę się jednak z tak wysokiego poziomu  tegorocznej edycji. Porównując produkcje prezentowane w Konkursie Głównym w ostatnich dwóch latach ten rok był zdecydowanie najlepszy. Dużo refleksji i przemyśleń zostawiły po sobie co poniektóre filmy, wywołały sporo emocji pozytywnych, ale też negatywnych. Co warto nadrobić z tegorocznych polskich premier? Jakich filmów z niecierpliwością wyczekiwać? Przedstawię kilkanaście produkcji z Konkursu Głównego, które udało mi się zobaczyć.




    Kino wciąż ewoluuje. Granica tego co można pokazać w kinie, a czego nie wciąż się przesuwa. Ostatnio jednak doszłam do wniosku, że tej granicy wcale już nie ma. W dzisiejszych czasach na dużym ekranie możemy zobaczyć wszystko. Tematów tabu się nie unika. W widzach coraz trudniej wywołać emocje, ponieważ przyzwyczajamy się do przemocy, agresji, podejmowania się odważnych tematów i z czasem oswajamy się z tym obrazem. Tak jest też w moim przypadku i naprawdę nie sądziłam, że jakikolwiek z festiwalowych filmów tak mnie zmiażdży. "Plac zabaw" pokazuje początek dnia trójki dzieci, które wybierają się na zakończenie szóstej klasy. Bohaterowie pochodzą z różnych warstw społecznych, każde z nich boryka się z jakimiś problemami. W szkole dziewczynka chce wyznać jednemu z chłopaków miłość. Zostaje przez niego wyśmiana. Potem historia skupia się jedynie na dwóch pozostałych bohaterach. Twórcy bardzo trafnie obserwują szkolne życie młodych ludzi. Zachowania, dialogi, sposób bycia dzieci jest zaskakująco prawdziwy. Powiedziałbym, że film jest bardzo dobry, ale gdy tylko chcę to powiedzieć mam przed oczami ostatnią scenę i nie może przejść mi to przez gardło. Film kończy bardzo długa, bardzo okrutna, brutalna scena mordu, linczu, zanęcania się. To co zobaczyłam na ekranie było nieludzkie. Mało tego praca kamery, ten oddalony obraz, jakby obserwowany z ukrycia powodował u widza jeszcze większą bezradność. Podobnego uczucia doświadczyłam, choć nie tak intensywnego, będąc kilka lat temu na "Pod Mocnym Aniołem", który również osobiście mocno mnie dotknął. Ludzie grupami opuszczali salę. Nie umiem opisać co czułam wychodząc z kina. Nie potrafię i przede wszystkim nie chcę oceniać tego filmu. Na pewno nie teraz.

Festiwal Filmowy w Gdyni, plac zabaw film



    Maciej Pieprzyca tworzy historię inspirując się prawdziwymi wydarzeniami, które rozgrywały się w Polsce lat 70-tych. "Jestem mordercą" poświęcony jest słynnemu Wampirowi z Zagłębia, który w okrutny sposób mordował kobiety masakrując ich tył głowy metalowym narzędziem. Śledztwo prowadzone przez komisarza Jasińskiego zdaje się być bezowocne. W końcu tropy wskazują mordercę, który zostaje zatrzymamy przez policję. Brak konkretnych dowodów sprawia jednak, że policja nie ma podstaw na skazanie go. Nowy film Pieprzycy przede wszystkim świetnie się ogląda. To nie za sprawą samego śledztwa, a bardziej przez walkę z samym sobą jaką toczy główny bohater. Jest rozdarty pomiędzy własnym sumieniem, moralnością, a presją czasu i dużym naciskiem ze strony szefa. Oglądało się dobrze nie tylko dzięki przejmującej historii, ale też warstwie wizualnej. Jestem fanką kostiumów i charakteryzacji aktorów. Poza tym rewelacyjne role domniemanego mordercy i jego żony, w których wcielili się Arkadiusz Jakubik i Agata Kulesza. "Jestem mordercą" to podróż w czasie do PRL-owskiej Polski. Intensywna do tego stopnia, że poczujecie opary dymu papierosowego bez przerwy kłębiące się za bohaterami.
8/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, jestem mordercą



    Zacznę stwierdzeniem, że "Wołyń" to najlepszy film Wojtka Smarzowskiego. Reżyser umieszcza swoich bohaterów na tle wojny, a potem rzezi wołyńskiej, która miała miejsce w 1943 roku. Młoda dziewczyna Zosia podczas ślubu starszej siostry chce wyznać rodzicom swoje uczucia, którymi darzy ukraińskiego chłopaka. Ojciec dziewczyny ma wobec niej jednak inne plany. Zamierza wydać ją za bogatego wdowca Macieja Skibę. Dlaczego uważam, że to najlepszy film reżysera? Sukces produkcji tkwi w genialnie odzwierciedlonym obrazie wojennej rzeczywistości. Co za tym idzie w tle, na którym rozgrywa się film, wszelkich rekwizytach i dobraniu obsady aktorskiej. Realizm wprowadziło dużo nowych twarzy, debiutujących aktorów, których nie kojarzy się z innymi rolami. "Wołyń" jest długi (150 min!), ale nie za długi. Film tworzą bardzo krótkie sceny, dzięki czemu nie ma poczucia, że coś jest tu zbędne. Poza tym duże przeskoki w czasie i obszerny materiał historyczny powodują, że "Wołyń" nie pozwala odetchnąć widzowi ani na moment.
9/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, wołyń film



    Historia dwóch przyszłych fryzjerek, które odbywają praktyki. Dziewczyny pragną zmienić swoje życie, uciec z rodzinnego miasteczka, wpłynąć na przyszłość, która jest im pisana. "Fale" to materiał na ciekawą historię. Środowisko młodych ludzi bez świetlanych perspektyw, z marzeniami i celami, których zapewne nigdy nie zrealizują. I jak pomysł na historię był naprawdę ciekawy tak sama historia już niekoniecznie. Oprócz relacji między dziewczynami i budowaniu się między nimi przyjaźni mamy kilku pobocznych bohaterów. Rodziców obu dziewczyn, w tym matki, która pojawia się po latach chcąc odbudować relacje z córką i chłopaka jednej z bohaterek. Mimo tego te wszystkie epizodyczne postacie w żaden sposób nie wpływają na losy bohaterek i na całą historię, a jedynie tworzą szerszy obraz życia dziewczyn. "Fale" to film, który oglądałam w skupieniu jednak nie sprawił on, żebym w jakikolwiek sposób przeżyła historię, którą zobaczyłam.
5/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, fale film

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz