FPFFGdynia w skrócie: Sługi boże, Szczęście świata, Kamper, Królewicz Olch

Festiwal Filmowy w Gdyni,

    Gdyński festiwal filmowy niestety dobiegł już końca. Cieszę się jednak z tak wysokiego poziomu  tegorocznej edycji. Porównując produkcje prezentowane w Konkursie Głównym w ostatnich dwóch latach ten rok był zdecydowanie najlepszy. Dużo refleksji i przemyśleń zostawiły po sobie co poniektóre filmy, wywołały sporo emocji pozytywnych, ale też negatywnych. Co warto nadrobić z tegorocznych polskich premier? Jakich filmów z niecierpliwością wyczekiwać? Przedstawię kilkanaście produkcji z Konkursu Głównego, które udało mi się zobaczyć.   


    
    Na pierwszy ogień "Sługi boże"- kryminał w reżyserii Mariusza Gawrysia, który otworzył mi tegoroczny festiwal. Już na samym wstępie widzimy scenę rażenia prądem dziewczyny przypiętej do łóżka, chwilę potem obserwujemy młodą kobietę, która skacze z wieży kościoła. Całe śledztwo, szukanie sprawców i usilne rozwiązanie zagadki było na tyle ciekawie przedstawione, że "Sługi boże" okazały się całkiem przyjemnym seansem. Jest sporo postaci kreowanych na domniemanych morderców. Mamy przerażającego organistę, małomówną i tajemniczą policjantkę Anę. Twórcy co chwilę wodzą widza za nos prowadząc do fałszywych tropów. Dochodzenie do prawdy i zbliżanie się do rozwikłania zagadki było jednak o wiele bardziej intrygujące, niż samo rozwiązanie, które niestety trochę rozczarowało. Nie mogę również przeboleć żeńskich postaci w filmie. Ana podobnie jak Joanna- terapeutka głównego bohatera były postaciami mocno przerysowanymi, w które mimo najszczerszych chęci nie potrafiłam uwierzyć. Podczas seansu na ekranie dużo się dzieje i mimo słabego finału film sprawdza się w kategorii rozrywkowej. Można zobaczyć.
6/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, sługi boże






















    "Szczęście świata" rozgrywa się w okresie międzywojennym. Jest warszawski dziennikarz poszukujący tajemniczego autora książek podróżniczych i jego dobra przyjaciółka Róża, jest rodzina Ślązaków, w której ojciec pasjonuje się matematyką i poświęca jej cały swój wolny czas, jest również mężczyzna oddany pielęgnowaniu swoich roślin oraz kobieta zmagająca się z chorą psychicznie siostrą i dorastającym synem. Nie za bardzo wiadomo dokąd ten film zmierza i co konkretnie chce sobą przekazać. W pierwszej połowie fabuła skupia się na mieszkańcach małej kamienicy pokazując ich życie i problemy z jakimi się zmagają. W drugiej natomiast mamy nagły przeskok w czasie. Obserwujemy bohaterów zaraz po wojnie i to jak diametralnie zmieniło się ich życie. Reżyser ukazuje przemijanie i ulotność ludzkiego życia. ''Szczęście świata'' to ładny film pod względem wizualnym. Niesamowicie dopieszczona scenografia, cudowne kostiumy i przedwojenne piosenki. Biorąc pod uwagę jednak historię jaka została przedstawiona produkcja jest mdła i kompletnie niewyrazista.
4/10 


Festiwal Filmowy w Gdyni, szczęście świata























    Historia młodego małżeństwa, które zmaga się z kryzysem w związku. On to tester gier komputerowych, wieczny chłopaczek, który nie potrafi dorosnąć. Ona to dziewczyna pasjonująca się gotowaniem, która marzy o kupnie foodtracka. Początek konfliktu następuje wtedy, gdy dziewczyna przyznaje się do zdrady. Problem jaki stworzył się pomiędzy głównymi bohaterami i sposób w jaki próbowano Ci rozwiązać pokazuje niedojrzałość i infantylność postaci. Brak szczerej rozmowy, ciągła ucieczka i tuszowanie powstałych konfliktów. Taki obraz trzydziestolatków wyłania się z ''Kampera''. Kino to urzeka swoją szczerością i naturalnością, swobodą między aktorami. Momentami dialogi w filmie wydają się być bardzo spontaniczne, improwizowane co sprawia, że czujemy jakbyśmy przysłuchiwali się intymnym, prywatnym rozmowom. Genialny wybór aktorów do ról pierwszoplanowych (Piotr Żurawski, Marta Nieradkiewicz) i świetny występ Jacka Braciaka. ''Kamper'' ma w sobie sporo luzu i autentyczności co w połączeniu z groteskowym humorem ( fragment Masterkillera w telewizji) sprawia, że jest to naprawdę dobry film!
8/10 ♥

Festiwal Filmowy w Gdyni, kamer film






















    Młody geniusz nauk ścisłych w wieku 14-stu lat rozpoczyna naukę na Uniwersytecie. Przygotowując się do międzynarodowego konkursu pracuje nad teorią światów równoległych. Chłopiec mieszka z samotnie wychowującą go matką, która przez niezwykły talent swojego syna leczy własne, niezaspokojone ambicje. Wszystko zmienia się kiedy niespodziewanie pojawia się jego ojciec. Mocna potrzeba posiadania męskiego autorytetu i życie napędzane niezdrową relacją z zaborczą matką sprawia, że chłopak zaczyna się buntować. Podobnie jak w poprzednim filmie reżysera tak tu w "Królewiczu Olch" znowu mamy temat dojrzewania. Mocno intryguje forma. Na ekranie panuje chaos, tak jak chaotyczny potrafi być umysł dorastającego człowieka. Sceny realnego życia bohaterów, mieszają się z wyolbrzymionym, karykaturalnym światem widzianym oczami jego wyobraźni. Zabieg ten utrudnia, a wręcz uniemożliwia racjonalne, logiczne spojrzenie na całość. Mimo, że momentami z trudem odnajdywałam się w tej chaotycznej historii to właśnie ta nierzeczywistość i surrealizm spowodowały, że czułam się zaintrygowana.
7/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, królewicz olch




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz