FPFFGdynia w skrócie: Planeta Singli, Zaćma, Wszystkie nieprzespane noce, Ostatnia rodzina


Festiwal Filmowy w Gdyni

    Gdyński festiwal filmowy niestety dobiegł już końca. Cieszę się jednak z tak wysokiego poziomu  tegorocznej edycji. Porównując produkcje prezentowane w Konkursie Głównym w ostatnich dwóch latach ten rok był zdecydowanie najlepszy. Dużo refleksji i przemyśleń zostawiły po sobie co poniektóre filmy, wywołały sporo emocji pozytywnych, ale też negatywnych. Co warto nadrobić z tegorocznych polskich premier? Jakich filmów z niecierpliwością wyczekiwać? Przedstawię kilkanaście produkcji z Konkursu Głównego, które udało mi się zobaczyć.





    Nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i ponownie wybrałam się na "Planetę Singli"- polską komedię romantyczną, która została bardzo dobrze przyjęta przez widzów. Można śmiało powiedzieć, że od czasów "Listów do M" lepszej w rodzimym kinie nie było. Główna bohaterka to Ania- zagorzała romantyczna, szukająca księcia na białym koniu. Umawia się na randkę przez internet, jednak mężczyzna nie przychodzi. Właśnie tam wpada na Tomka Wilczyńskiego znanego prezentera telewizyjnego, których krótka rozmowa zamienia się w kłótnie. Mężczyzna postanawia sparodiować Anię w swoim programie wyśmiewając się z jej postrzegania związków i oczekiwań wobec mężczyzn. Teoretycznie wszyscy wiemy jak ta historia się skończy, w końcu mamy do czynienia z komedią romantyczną. Podobało mi się jednak to jak twórcy próbują wzbudzić u widza niepewność, chwilę zwątpienia co do finału wprowadzając sporo pobocznych wątków i postaci. Pomimo tylu bohaterów nie ma poczucia, że coś zostało tu dodane na siłę. Nareszcie dopracowana polska komedia romantyczna, którą ogląda się bez zażenowania, a z wielkim uśmiechem na twarzy.
7/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, planeta singli



    Akcja "Zaćmy" rozgrywa się w latach 50. Historia skupia się na Julii Brystygierowej zwanej jako 'krwawa Luna' będącą byłą funkcjonariuszką Ministerstwa Bezpieczeństwa. Kobieta przyjeżdża do klasztoru, gdzie ma się spotkać z Prymasem. Przez zbrodnie jakich dopuściła się na więźniach politycznych jest skreślona i znienawidzona przez społeczeństwo. Kobieta pragnie zmian, chce naprawić błędy jakie popełniła przed laty, szuka zrozumienia. Ciekawie poprowadzona jest postać głównej bohaterki, która wzbudza tak bardzo skrajne emocje. Współczucie miesza się tu z nienawiścią. Liczne retrospekcje pokazują dawne czyny bohaterki, lecz nie ma tu dla niej usprawiedliwienia, jedynie obserwacja, chłodne i bezstronne spojrzenie na życie bohaterki. "Zaćma" to bez wątpienia dobry film, jednak ostatecznie czegoś mi w nim zabrakło.
7/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, zaćma film



    Imprezy plenerowe i klubowe, koncerty na plaży, domówki. Młodzi ludzie, młodzi pseudointelektualiści. I egzystencjalne rozmowy prowadzone między piciem, a wciąganiem kreski. Tak w skrócie streściłabym "Wszystkie nieprzespane noce". Twórcy stawiają na formę dokumentu, aby jeszcze dosadniej podkreślić prawdziwość swojego spojrzenia na współczesnych dwudziestolatków. Tu mam problem, ponieważ forma, która na początku zaintrygowała, wzbudziła ciekawość finalnie niestety mocno uwierała. Przedstawienie pokolenia dwudziestolatków, mojego pokolenia jako osoby próżne, płytkie, puste w środku, bez ambicji i pasji, które nie mają do przekazania niczego wartościowego jest fałszywe i bardzo złudne. Rozmowy tych ludzi, 'głębokie' refleksje i przemyślenia na temat otaczającego ich świata były tak naiwne. Ludzie na sali śmiali się, a ja czułam się zażenowana. Z "Wszystkich nieprzespanych nocy" na pewno zapamiętam scenę z przebraniem się za dużego, różowego królika i prawienie komplementów przechodniom. To w pewnym stopniu uratowało produkcję.
5/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, wszystkie nieprzespane noce



    O debiucie Jana Matuszyńskiego od czasu premiery zrobiło się bardzo głośno. Spotykałam się już z opiniami, że od lat nie było w polskim kinie tak dobrego filmu i oczywiście mogłabym napisać to samo, ponieważ naprawdę ciężko opisać produkcję, która wydaje się po prostu perfekcyjna, gdzie każda kolejna scena jest przeżywana przez widza osobno, wywołuje inne emocje, w którym nie ogląda się aktorów tylko żywe, prawdziwe postacie. Nie chcę też pisać o tym jak niesamowita jest tu scenografia, kostiumy, jak wszystko wydaje się w tej historii wiarygodne, jaką wspaniałą pracę wykonali aktorzy zaczynając od gestów, mimiki i kończąc na sposobie mówienia (Ogrodnik ♥). Nie potrafię wyrazić słowami wszystkich odczuć jakie towarzyszyły mi podczas seansu. Byłam w tej części widzów, która przed obejrzeniem filmu nie znała historii o rodzinie Beksińskich. Moja wiedza ograniczała się do kilku audycji "Trójki pod Księżycem", przesłuchanych przed samym filmem, które prowadził Tomasz Beksiński. Lubię kino, które powoduje, że na moment muszę się zatrzymać, tworzy w mojej głowie 'burzę myśli', której-chociaż czasem bardzo bym chciała- nie potrafię przerwać i w którym odnajduje wspólne cechy z bohaterem, w którego zachowaniu i myśleniu widzę własne odbicie. Nigdy nie czułam się tak blisko śmierci jak po "Ostatniej rodzinie". Temat, który wydaje się być odległy i powiedziałbym nawet trochę abstrakcyjny, o którym nie mówi się na co dzień, tu jest czymś oczywistym, namacalnym i przerażająco normalnym. Film Matuszyńskiego odebrałam bardzo osobiście. Dla mnie to nie jest tylko biografia o rodzinie Beksińskich, ten film kryje w sobie o wiele więcej.
9/10

Festiwal Filmowy w Gdyni, ostatnia rodzina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz