Nice Guys. Równi goście


 
    "Nice Guys. Równi goście" to najnowsza komedia twórcy "Zabójczej broni", czy "Kiss Kiss Bang Bang" i jedna z najgłośniejszych premier tego miesiąca. Na film czekałam od momentu, kiedy pojawił się pierwszy zwiastun i nie mogłam doczekać się poznania losów tych bohaterów. Za mną już dwa kinowe seanse i gdybym miała okazję wybrać się po raz trzeci myślę, że długo bym się nie zastanawiała. Dlaczego uważam, że "Nice Guys" to jak na razie najlepsza premiera w tym roku? Przeczytajcie sami. 




    Dwóch detektywów łączy siły, aby odszukać niejaką Amelię, której grozi niebezpieczeństwo. Jeden z nich Jackson Healy to osiłek do wynajęcia, który w swoim fachu negocjuje przy użyciu silnej ręki. Drugi natomiast Holland March jest prywatnym detektywem zarabiającym na naiwności staruszek, który na co dzień nie rozstaje się butelką whisky i samotnie wychowuje nastoletnią córkę. Sprawa tajemniczego zniknięcia dziewczyny, której się podjęli okazuje się na tyle poważna i niebezpieczna, że detektywi stają się celem wynajętych morderców. Szukając poszlak i tropów w związku z odszukaniem Amelii ekranowy duet coraz bardziej zagłębia się w tą brudną sprawę narażając tym samym własne życie i bliskich sobie osób.



    Ten zgrany, świetnie współpracujący ze sobą detektywistyczny team to jedna z największych zalet "Nice Guys", choć początek wcale tego nie zapowiadał. Okoliczności ich poznania były raczej marne. Jeden dostał zlecenie na drugiego. Ich pierwsze spotkanie skończyło się złamaną ręką i poważnymi obrażeniami ciała jednego z nich. Połączył ich jednak wspólny cel i spore wynagrodzenie pieniężne. Aktorzy świetnie pokazali chemię między swoimi postaciami powodując, że ciężko oderwać wzrok od tego jakże udanego duetu. Genialnie spisał się tu Ryan Gosling, który zaprezentował swoją komediową stronę. Ciężko uwierzyć, że to ten sam człowiek, który parę lat temu zachwycił rolą Drivera hipnotyzując widzów brutalnością oraz zimnym, mrocznym spojrzeniem.

    Ważna, dopełniająca całość filmu jest warstwa wizualna. Kryminalna intryga rozgrywa się pod koniec lat 70.  Scenografia i kostiumy nadają drapieżnego charakteru, a muzyka nadaje historii barwniejszy wydźwięk i powoduje, że śledzi się ją z zapartym tchem.



    Najnowszy film Shane'a Blacka to powtórka z "Kiss Kiss Bang Bang", a może jego lepsza wersja... W obu filmach humor bazuje na serii nieoczekiwanych zdarzeń i przypadków, których świadkami są główni bohaterowie. Kryminalna otoczka włada losem postaci, często zupełnie nieświadomych sytuacji, w której się znaleźli. Również oba duety potwierdzają powiedzenie, że przeciwieństwa się przyciągają. Choć team złodzieja sprzętu RTV, który przez przypadek wygrywa casting do filmu i dostaje się w szeregi hollywoodzkich gwiazd i prywatnego detektywa, geja jest sympatyczny to niestety nie umywa się do Równych gości. Liczę, że nie skończy się na jednej części i March i Healy powrócą z kolejną zagadką do rozwikłania.


 9/10 ♥

3 komentarze:

  1. Ale mam ochotę na ten film! Za komediami nie przepadam, ale Gosling & Crowe... to nie może się nie udać! Dodatkowo promocyjne urywki baardzo mnie zachęcają. Jak widać, warto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że zupełnie nie w moim guście :D filmów to ja bardzo mało oglądam. Odpowiadając na Twój komentarz u mnie - tak, wolę seriale. Oglądam kilka - Pamiętniki Wampirów, Grę o Tron, Dawno dawno temu, The 100. Te, które już skończyłam to m.in. Plotkara i Skazany na śmierć. A może Ty mi cos polecisz? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro oglądasz Pamiętniki wampirów to polecam Czystą krew. Tematyka ta sama i wiem, że fabuła bardzo podobna, momentami wręcz identyczna.

      Oprócz tego Peaky Blinders, American Horror Story: Asylum i pierwszy sezon Detektywa(bo drugiego jeszcze nie ruszyłam, więc się nie wypowiadam). Z bardziej lekkich, komediowych to Ally McBeal ;D

      Usuń